Po przeczytaniu tego artykułu zdobędziesz umiejętność przygotowywania i prowadzenia prac badawczo-rozwojowych, a następnie wdrożenia ich rezultatów. Pozwolą Ci one stworzyć produkt, który zapewni dużą sprzedaż, a w konsekwencji duże zyski!
Zbiór narzędzi oraz metod poszukiwania innowacji jest obszerny i wciąż się powiększa. Do klasycznych należą: Design thinking, Customer Journey Map, Inżynieria wsteczna i inne. Nie ma jednak uniwersalnego, najlepszego narzędzia, ale we wszystkich można wyróżnić pewne powtarzające się podejścia.
Pierwsze - zdefiniowanie co rozumie się pod pojęciem dochodowy produkt/usługa.
To proste pytanie może wydawać się banalne, ale z prowadzonych warsztatów dla naukowców wiem, że jest z tym duży problem, a przyjęta definicja umożliwia nam określenie, czy mamy sukces.
W przypadku wprowadzenia na rynek produktu/usługi przez przedsiębiorcę sukcesem jest, gdy zapewniają one zysk, a więc nie ma problemu ze sprzedażą, produkcją lub świadczeniem usług. By zapewnić sprzedaż, rynek, a dokładnie klient musi potrzebować produktu/usługi, a koszty świadczenia/produkcji muszą być niższe niż cena sprzedaży (przychód), uwzględniając podatki, koszty stałe (np. prowadzenia działalności gospodarczej) oraz bonus za ryzyko.
Pierwszym elementem w drodze do sukcesu jest produkt, którego klient chce. Klientem może być odbiorca indywidualny (business to cunsumer B2C), klient biznesowy (business to business B2B) lub odbiorca mieszany.
By klient chciał, musi mieć potrzebę kupowania danego produktu. I tutaj puste slogany „wygenerować w kliencie potrzebę” są pozbawione sensu – jak wytworzysz potrzebę na słoną wodę dla statków na morzu? Trzeba najpierw znaleźć problem lub potrzebę, a potem można je wyolbrzymić w sposób marketingowy. Ford kiedyś powiedział: gdybym pytał się klientów, co chcą, to by mi odpowiedzieli szybszych koni. Wiedział więc, że jego klienci potrzebują szybciej i sprawniej się poruszać.
Problemy silniej motywują np. problem bólu, problem chorób, problem z brudnymi ścianami itp., aniżeli potrzeby np. potrzeby bytowe (np. dobrze zjeść), potrzeby piękna i luksusu (piękne samochody, ergonomiczny otwieracz do wina), potrzeby wyróżnienia się (samochód, który zmienia kolor, soczewki koloryzujące oczy), potrzeby przynależności społecznej (tatuaż fluorescencyjny), potrzeby rozrywki i relaksu (drony, sprzęt biwakowy), potrzeba bezpieczeństwa (ubezpieczenia) itp. Im większy problem i silniejsza potrzeba, tym większe jest zapotrzebowanie na dane produkty i usługi, które dział marketingu jest w stanie wyeksponować i wyolbrzymić.
Kolejną rzeczą jest wyróżnienie się na rynku konkurencji. Dziś klient ma możliwość nie kupienia, kupienia substytutu oraz kupienia spośród konkurencji. Wyróżnienie się może być prowadzone przez marketing, ale dobrze jest by faktycznie produkt czymś się wyróżniał.
Podsumowując ten akapit jednym prostym zdaniem: Produkt kupuje klient! Stąd techniki tworzenia produktu typu customer journey map, gdzie najpierw identyfikuje się z klientem, definiuje (odkrywa się) jego problem, kreuje pomysły, buduje demonstratory, które następnie testuje oraz ulepsza. Czasami idzie się na skróty analizując produkt, który sprzedaje się na rynku (reverse engineering – inżynieria odwrotna).
Kolejnym elementem jest dochodowość.
Co z tego, że rozwiążę problem, jeśli konkurencja ma 10 razy taniej. Upraszczając kosztorys produktu, możemy przyjąć koszty materiału i robocizny pomnożone przez dwa (ponieważ drugie tyle stanowi aktualnie marketing). Z ustaleniem kosztów materiału i robocizny nie powinno być problemu, jeśli wykonany został demonstrator lub jego projekt. Potem należy uwzględnić nakłady inwestycyjne na wprowadzenie produktu na rynek, uzyskanie certyfikatów, zakup linii produkcyjnych itp.
Tutaj mamy trick. Jeśli posiadamy rozwiązanie, to szybciej wprowadzimy go w firmie działającej już na rynku, która ma wypracowane kanały sprzedaży. Łatwiej jest postawić linię niż zbudować markę i kanały sprzedaży.
Jeśli chcesz nauczyć się prostej księgowości - dla laików, zapraszam Cię na moje szkolenia.